2012

24 grudnia

21 grudnia

Końca Świata nie było

17 grudnia

Urodziny poety – 17 grudnia 1897 roku w Płocku urodził się Władysław Broniewski.

Zielony wiersz

Ja nie chcę wiele:
Ciebie i zieleń,
i żeby wiatr kołysał
gałęzie drzew,
i żebym wiersze pisał
o tym, że…
każdy nerw,
każda chwila samotna,
każdy ból – jakże częsty, jak częsty! –
zwiastuje odchłań,
mówi : nieszczęsny….

ja nie chcę wiele,
ale nie mniej niż wszystko:
Ciebie i zieleń
i żeby listkom
akacji było wietrznie,
i żeby sercu – bezpiecznie,
i żeby kot się bawił firanką
jak umie
żeby siedzieć na jerozolimskim ganku
i nic nie rozumieć.

Pętacki wiersz
sam wiesz, że łżesz,
ale dlaczego tak boli, tak boli?
chyba już nic nie napiszę
w ogromną i groźną ciszę
schodzę powoli

ja nie chce wiele:
Ciebie i zieleń…

9 grudnia

10 grudnia 1945 r. w Zamościu urodził się Marek Grechuta – poeta, piosenkarz, kompozytor, malarz, z wykształcenia architekt.

5 grudnia

milton Erickson z rodzinąMilton Erickson – psychiatra, psycholog, psychoterapeuta, urodził się 5.12.1901 w górniczym miasteczku Aurum w Newadzie.

„Szkołę średnią ukończyłem w czerwcu 1919 roku. W sierpniu usłyszałem, jak w sąsąsiednim pokoju trzech lekarzy mówiło do mojej matki: „Do rana chłopiec umrze” (Pierwszy atak polio Erickson miał w wieku 17 lat) Byłem normalnym chłopcem i nie przyjąłem tego do wiadomości. Miejscowy lekarz w celu konsultacji skontaktował się z dwoma innymi lekarzami z Chicago i razem zakomunikowali mojej matce: „ Do rana chłopiec umrze”. Byłem wściekły. Powiedzieć matce, że jej syn do rana umrze! To nie do pomyślenia! Wkrótce pobladła matka weszła do mojego pokoju. Myślała, że jestem w malignie, gdyż upierałem się żeby przysunęła starą komodę i umieściła ją w innym kącie obok łóżka. Uczyniła to, a ja mówiłem jej nadal, aby przemieszczała ją do przodu i do tyłu, aż poczułem się usatysfakcjonowany. Ta komoda zasłaniała mi widok przez okno, a ja pomyślałem sobie, że niech mnie szlak trafi, jeśli miałbym umrzeć, nie oglądając wschodu słońca! Widziałem go tylko w połowie. Byłem nieprzytomny przez trzy dni. Nie powiedziałem matce. Ona nie powiedział mnie.”

3 grudnia

Anna Freud”Anna Freud – urodziła się 3 grudnia 1895r. w Wiedniu jako szóste, najmłodsze dziecko twórcy psychoanalizy Sigmunta Freuda. Wkrótce po jej urodzeniu matka wyjechała na kilka miesięcy, by „podreperować” zdrowie, pozostawiając córkę pod opieką niani. Anna nie miała dobrego kontaktu z rodzeństwem, również niezbyt dobre wspomnienia pozostały jej z lat szkolnych. Być może wszystkie te okoliczności sprawiły, że zwróciła się ku ojcu i jego pracy (już jako 14 – latka uczestniczyła w spotkaniach Wiedeńskiego Towarzystwa Psychoanalitycznego), a w kręgu jej zainteresowań naukowych znalazły się dzieci z ich problemami rodzinnymi i szkolnymi. Mając 19 lat rozpoczęła pracę jako nauczycielka. Szybko zaczęła ją łączyć ze studiami nad psychoanalizą. Była zainteresowana zastosowaniem wiedzy psychoanalitycznej w pedagogice, marząc, by psychoanaliza stała się nie tylko metoda leczenia, ale też rodzajem profilaktyki.

W 1918 r. rozpoczęła własną analizę szkoleniową. Prowadził ją Sigmunt Freud. Co prawda, w pionierskich czasach psychoanalizy analizowanie członków rodziny, przyjaciół i znajomych nie było czymś nie spotykanym (współcześnie jest niedopuszczalne ze względów etycznych), to jednak już wtedy zarówno Anna, jak i jej ojciec zdawali sobie sprawę z problemów i ograniczeń, jakie ta sytuacja ze sobą niesie. Być może dlatego nie zdołała przepracować problemu swej samotności i nigdy nie założyła rodziny. W 1922 r. powstała pierwsza praca Anny Freud: Marzenia i fantazjowanie na temat bicia, która – wygłoszona jako referat – zapewniła jej członkowstwo w Wiedeńskim Towarzystwie Psychoanalitycznym. W miarę postępu choroby nowotworowej ojca Anna stawała się jego coraz bliższą współpracownicą. Była opiekunką, rzeczniczką, sekretarką. Nie ograniczało to jednak jej własnego rozwoju. Obok pracującej w Berlinie Melanii Klein, była jedynym, liczącym się analitykiem dziecięcym. Szkoliła też adeptów tej trudnej profesji. Podkoniec lat 20. XX w., wraz z Dorotą Burlingham, prowadziła eksperymentalną szkołę, a także zakład opiekuńczy dla dzieci z rodzin dotkniętych biedą. Doświadczenia wówczas zdobyte przydały się Annie, gdy w 1938 r. emigrowała wraz z ojcem do Londynu. Śmierć Freuda (wrzesień 1939r.) nie przerwała psychoanalitycznej pracy jego córki. W 1940 r. uruchomiła Hampstead War Nurseries (ośrodek dla dzieci dotkniętych skutkami wojny), który w 1947 przekształcił się w istniejący do dziś Child Therapy Clinic. Obserwacje poczynione w Hampstead w latach 1939-1945, przynosząc dowody ogromnego znaczenia wczesnej relacji matki z dzieckiem, wywarły ogromny wpływ na pediatrię, psychologię i pedagogikę w krajach anglosaskich. W klinice pracowały różne grupy uczonych zajmujące się badaniami nad trudnościami szkolnymi, zaburzeniami jedzenia, przestępczością nieletnich, ale także specyfiką kolejnych faz rozwoju w życiu dziecka. Właśnie to zainteresowanie normalnym rozwojem doprowadziło Annę do stworzenia w latach 60. XX w. profilu rozwojowego będącego metodą diagnostyczną, a zarazem koncepcją powstawania psychopatologii. Metoda ta wykorzystywana jest do dziś, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Klinika w Hampstead pozostała głównym forum działalności Anny Freud aż do jej śmierci.

Zmarła 4 października 1982 r.”

Nota biograficzna, opracowana przez p. Anną Szymańską, pochodzi z książki: Anna Freud, Ego i mechanizmy obronne, wydanej przez Wydawnictwo Naukowe PWN w 2004

11 listopada

Narodowe Święto Niepodległości

Rzadko na moich wargach –
Niech dziś to warga ma wyzna
Jawi się krwią przepojony,
Najdroższy wyraz: Ojczyzna.

Widziałem, jak się na rynkach
Gromadzą kupczykowie,
Licytujący się wzajem,
Kto Ją najgłośniej wypowie.

Widziałem, jak między ludźmi
Ten się urządza najtaniej,
Jak poklask zdobywa i rentę,
Kto krzyczy, iż żyje dla Niej.

Widziałem, jak do Jej kolan –
Wstręt dotąd serce me czuje –
Z pokłonem się cisną i radą
Najpospolitsi szuje.

Widziałem rozliczne tłumy
Z pustą, leniwą duszą,
Jak dźwiękiem orkiestry świątecznej
Resztki sumienia głuszą.

Sztandary i proporczyki,
Przemowy i procesyje,
Oto jest treść Majestatu,
Który w niewielu żyje.

Więc się nie dziwcie – ktoś może
Choć milczkiem słuszność mi przyzna
Że na mych wargach tak rzadko
Jawi się wyraz: Ojczyzna.

Lecz brat mój najbliższy i siostra,
W tak czarnych żałobach ninie,
Ci wiedzą, że chowam tę świętość
W najgłębszej serca głębinie.

Ta siostra najbliższa i brat ten,
Wybrani spomiędzy rzeszy,
Ci znają drogi, którymi
Moja Wybrana spieszy.

Krwawnikiem zarosłe ich brzegi,
Łopianem i podbiałami:
Spieszę z Nią razem, topole
Ślą swe westchnienia za nami.

Przystajem na cichych mogiłach,
Słuchamy, azali z ich wnętrza
Jakiś się głos nie odezwie,
Jakaś nadzieja najświętsza.

Zboża się złocą dojrzałe,
A tam już widzimy żniwiarzy,
Ta dłoń swą na czoło mi kładzie
I razem o sprzętach marzy.

A potem, podniósłszy głowę,
Do dalszej wstając podróży,
Woła: „Miej radość w duszy,
Bo tylko radość nie nuży.

Podporą ci będzie i brzaskiem
Ta ziemia, tak bujna, tak żyzna,
Nią-ci ja jestem, na zawsze
Twa ukochana Ojczyzna”.

Jakiś złośliwy złoczyńca
Pszeniczne podpala stogi,
U bram się wije niebieskich
W rozpaczy człowiek ubogi.

Jakaś mordercza zaraza
Z głodem zawiera przymierze,
Na przepełnionych cmentarzach
Krzyże się wznoszą świeże.

Jakoweś głuche tętenty
Wskroś przeszywają powietrze,
Kłębią się gęste chmurzyska,
Czyjaż to ręka je zetrze?

Jakaś olbrzymia rzeka
Wezbrała krwią i rozlewa
W krąg purpurowe swe nurty,
Zabiera domy i drzewa.

Jakoweś idą pomruki –
Drży nie poznana puszcza,
Dęby się groźnie ozwały,
Cóż to za moc je poduszcza?

A nad tą dolą – niedolą
Poranna nieci się zorza,
Na pieśń mą Ojczyzny pełną,
Spływa promienność jej boża.

W mej pieśni, bogatej czy biednej
Przyzna mi ktoś lub nie przyzna
Żyje, tak rzadka na wargach,
Moja najdroższa Ojczyzna.

Jan Kasprowicz 

8 listopada

Dzień odnajdywania tego, co się zgubiło 🙂

7 listopada

Dzień gubienia 😦

29 października

29 października 1924 r. we Lwowie urodził się Zbigniew Herbert.

Jego wiersz Prośba w interpretacji Nataszy Czarmińskiej.

28 października

Biało….

27 października

Śnieg!!!!

21 października

Zmarł Przemysław Gintrowski

16 października

16 października1978r.Karol Wojtyła został 264 papieżem przyjmując imię Jan Paweł II.

14 października

Dzień nauczyciela

„Nauczyciel otwiera tylko drzwi, a  dorosły uczeń wejść już musi  sam.” Chińskie powiedzenie

21 września

Urodziny Leonarda Cohena.

16 września

16 września 1885 w w Blankensee w północnych Niemczech, niedaleko Hamburga urodziła się Karen Horney, psychiatra, psychoanalityczka, psychoterapeutka. Studia medyczne kończyła w czasach, kiedy dla kobiet nie było to tak proste. Początki jej zawodowej aktywności były związane z psychoanalizą, od której stopniowo odchodziła. Nie podzielała wszystkich poglądów Freuda, była głęboko przekonana o wpływie czynników kulturowych na powstawanie nerwic. Ta zasadnicza różnica znajduje wyraz w samym tytule jej najważniejszej książki “Neurotyczna osobowość naszych czasów”.  Ostatnie 20 lat swego życia spędziła w Stanach Zjednoczonych gdzie zmarła 4 grudnia 1952 r w wieku 67 lat. Dużo miejsca w swoich książkach Karen Horney poświęciła lękowi, wprowadzając między innymi pojęcie lęku podstawowego.

“..uczucie doznawane przez dziecko, iż jest ono osamotnione i bezradne w potencjalnie wrogim świecie. Szeroki zakres niekorzystnych czynników może spowodować u dziecka brak poczucia bezpieczeństwa: bezpośrednia lub pośrednia dominacja, obojętność, niekonsekwentne postępowanie, brak poszanowania jego indywidualnych potrzeb, brak rzeczywistego pokierowania nim, poniżające je postawy, okazywanie mu zbyt wiele podziwu lub jego brak,brak wiarygodnej serdeczności, zmuszanie go do stawania po czyjejś stronie w sporach miedzy rodzicami, zbyt wiele lub za mało obowiązków, nadmierna opiekuńczość, izolowanie od innych dzieci, niesprawiedliwość, dyskryminacja,niedotrzymywanie przyrzeczeń, wroga atmosfera itd., itd.” 

“Nasza kultura otwiera cztery główne sposoby ucieczki przed lękiem: racjonalizację, zaprzeczanie, odurzanie czy wreszcie unikanie myśli, uczuć, dążeń i sytuacji mogących wywołać lęk.”

“W naszej kulturze spotykamy cztery główne sposoby obrony przed lękiem podstawowym, i są to: miłość, uległość, władza i wycofywanie się.”

  • Miłość –  „Jeżeli mnie kochasz, nie skrzywdzisz mnie”
  • Uległość – “Jeżeli poddam się, nie zostanę skrzywdzony”
  • Władza – „Jeżeli będę miał władzę, nikt nie może mnie skrzywdzić”
  • Wycofanie – „Jeżeli się wycofam, nic mi nie może sprawić przykrości”

Karen Horney przedstawiła listę 10 neurotycznych potrzeb. Są to irracjonalne rozwiązania problemu zaburzonych stosunków z ludźmi, stąd  określenie “potrzeby neurotyczne”

  1. Neurotyczna potrzeba miłości i akceptacji
  2. Neurotyczna potrzeba partnera, kogoś kto weźmie w swe ręce życie danej osoby
  3. Neurotyczna potrzeba zamykania swego życia w wąskich granicach
  4. Neurotyczna potrzeba władzy
  5. Neurotyczna potrzeba wykorzystywania innych
  6. Neurotyczna potrzeba uznania społecznego i prestiżu
  7. Neurotyczna potrzeba  podziwu własnej osoby
  8. Neurotyczna ambicja dotycząca osobistych osiągnięć
  9. Neurotyczna potrzeba samowystarczalności i niezależności
  10. Neurotyczna potrzeba doskonałości i nienaruszalności

Potrzeby te są źródłem wewnętrznych konfliktów. Neurotyczna potrzeba niezależności jest w konflikcie z potrzebą miłości czy podziwu. Dążenie do perfekcji od początku jest przegraną sprawą. Neurotyczna potrzeba miłości jest nienasycona. Wszystkie te potrzeby są nierealistyczne, żadna nie może być zaspokojona. Karen  Horney pogrupowała je w 3 kategorie:

  • dążenie ku ludziom ( np. potrzeba miłości)
  • odsuwanie się od ludzi (np. potrzeba niezależności)
  • występowanie przeciwko ludziom ( np. potrzeba władzy)

“Jak podkreślałam na wstępie, pomimo tych wszystkich różnic indywi­dualnych, decydujące konflikty, wokół których narasta nerwica, są pra­wie zawsze takie same. Na ogół, są to te same konflikty, na które na­rażony jest w naszej kulturze również człowiek zdrowy. Stwierdzenie, że nie można wyraźnie oddzielić tego, co neurotyczne, od tego, co nor­malne, jest w pewnym sensie truizmem. Może jednak warto je raz jesz­cze powtórzyć. Wielu czytelników dowiadujących się tutaj o konfliktach i postawach, które sami znają z własnych doświadczeń, może sobie zadać pytanie: „Czy ja jestem neurotykiem, czy nie?” Najlepszym kryte­rium jest tu ustalenie, w jakim stopniu te konflikty przeszkadzają czło­wiekowi żyć, a w jakim stopniu potrafi on stawić im czoła i poradzić so­bie z nimi wprost.”

Gdyby żyła w “naszych czasach” jak mógłby brzmieć tytuł jej książki?

1 września

1 września 1939roku dzieci nie poszły do szkoły na rozpoczęcie nowego roku szkolnego, nie dlatego, że był to piątek i uroczystości przełożono na poniedziałek. O świcie wojska niemieckie zaatakowały i przekroczyły nasze granice państwowe. Pierwsze bomby spadły nieopodal od Częstochowy położonym Wieluniu, blisko ówczesnej granicy polsko – niemieckiej.

18 sierpnia

Dziś obchodziłby swoje urodziny Edward Stachura, poeta, prozaik, autor piosenek, bard…..Szukając jakiegoś tekstu, który nie uruchamiałby w mojej głowie taśmy z nagraniami Starego Dobrego Małżeństwa, trafiłam na zabawną przeróbkę „Zegarmistrza światła” na „Światłomierza czasu”, której Stachura dokonał w  książce „Wszystko jest poezja”. Pisze, że parodię tę zrobił tak sobie. PO DRODZE.

Światłomierz czasu

A kiedy przyjdzie także ku mnie
Światłomierz czasu fiołkowy,
By mi zabełtać w głowie sukces,
To będę biedny i matowy;

Spłyną przeze mnie łzy ukośnie
Zgasną sufity i rozgłośnie;
Obliczę jeszcze raz, co tracę,
I pójdę, nie wiem, gdzieś na spacer!

Oryginalny tekst autorstwa Bogdana Chorążuka,  którego wykonawcą jest Tadeusz Woźniak brzmi tak:

A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy

Spłyną przeze mnie dni na przestrzał
Zgasną podłogi i powietrza
Na wszystko jeszcze raz popatrzę
I pójdę nie wiem gdzie – na zawsze.

I jeszcze fragment „Mszy Wędrującego” w wykonaniu Anny Chodakowskiej, rozważania o byciu uważnym i utwór „Jak”

1 sierpnia

68 lat temu, 1 sierpnia 1944r. o godzinie 17.00 rozpoczęto  się Powstanie Warszawskie.

Muzeum Powstania Warszawskiego

26 lipca

26 VII 1875, Kesswil, w Szwajcarii urodził się Carl Gustav Jung; psychiatra i psycholog; profesor uniwersytetów w Zurychu i Bazylei; jeden z głównych przedstawicieli psychologii głębi, której własną odmianę nazwał psychologią analityczną; twórca m.in. koncepcji nieświadomości zbiorowej i pojęcia archetypu; odrzucił freudowską teorię determinizmu seksualnego i wczesnodziecięcego, reorientując psychologię teleologicznie; wywarł wpływ na wiele dziedzin współczesnej humanistyki.

23 lipca

Dzień włóczykija

„W pewien pogodny i bezchmurny wieczór w końcu kwietnia Włóczykij zaszedł tak
daleko na północ, że na stokach skał, po ich północnej stronie, leżały jeszcze łaty śniegu.
Wędrował cały dzień przez niezbadane okolice, słysząc nad sobą nawoływanie ptaków
przelotnych.
Również i one wracały z południa w rodzinne strony.
Szło mu się łatwo, plecak był niemal pusty, a trosk nie miał żadnych.
Cieszył się lasem, pogodą i sobą samym. Teraz, kiedy jasnoczerwone słońce świeciło
pomiędzy brzozami, a powietrze było rześkie i łagodne, dzień wczorajszy i jutrzejszy
wydawały mu się równie odległe.
„To jest wieczór na piosenkę ” – pomyślał Włóczykij. – „Na nową piosenkę , która
składać się będzie w jednej części z nadziei, w dwóch z wiosennej tęsknoty i której resztę
stanowić będzie niewypowiedziany zachwyt, że mogę wędrować , że mogę być sam i że jest
mi z sobą dobrze”.
Melodię tę nosił pod kapeluszem od wielu dni, ale nie miał jeszcze odwagi jej
wydobyć . Trzeba było poczekać , aż wyrośnie, aż stanie się radosnym przekonaniem, że gdy
tylko dotknie wargami swojej harmonijki, wszystkie dźwięki wskoczą na właściwie miejsca.
Jeśli wydobyłby ją za wcześnie, mogłoby się zdarzyć, iż przekorne dźwięki ułożyłyby
się w piosenkę tylko w połowie dobrą lub że mógłby je pogubić i nigdy już nie potrafiłby
uchwycić ich we właściwy sposób. Melodie to sprawy poważne, szczególnie jeśli mają być
wesołe i zarazem rzewne.
Lecz tego wieczoru Włóczykij czuł si ę pewny swojej piosenki. Istniała już, była
niemal gotowa – lepsza od wszystkich, jakie kiedykolwiek wymyślił.
Kiedy dojdzie do Doliny Muminków, zagra ją siedząc na poręczy mostu, a Muminek
powie zaraz, że jest piękna. że jest niezwykle piękna.
Włóczykij przystanął; zrobiło mu się trochę przykro. Tak, Muminek, który czekał na
niego i okropnie tęsknił. Muminek, który siedział w domu i czekał, i podziwiał go, i zawsze
mu mówił: „Naturalnie, musisz być wolny.
Jasne, że musisz wyruszyć w drogę . Jasne, rozumiem – czasem musisz być sam”.
Lecz jednocześnie oczy Muminka robiły się chmurne z rozczarowania i bezradnej
tęsknoty.
– Oj, oj – powiedział Włóczykij podejmując wędrówkę . – Ojojoj. Tyle jest uczuć w tym
Muminku. Ale nie będę teraz o nim myślał. Dziś wieczorem jestem sam z moją melodią, a
dzisiejszy wieczór to nie jutro.”

13 lipca

Zmarł Jerzy Kulej.

7 lipca

Ponoć to dobra data na ślub i wiele par ją wybrało, w tym jedna, bliska mojemu sercu 🙂

Ballada ślubna

A gdyby nie ten wianek i welon ten, i mirt,
i księżyc twojej twarzy mały, zawstydzony,
mógłbym przecie pomyśleć, żem jest narzeczony,
a tyś jest narzeczona i że to jeszcze flirt.

A może rzeczywiście wszystko się nam przyśniło:
stangret, kareta, wieczór, mój frak i twój tren,
i nasze życie twarde i słodkie jak sen.
Nie byłoby małżeństwa, gdyby nie nasza miłość.

Konstanty Ildefons Gałczyński

18 czerwca

15 czerwca

Erik Erikson amerykański psychoanalityk i psycholog, urodził się 15 czerwca 1902 we Frankfurcie nad Menem, zmarł 12 maja 1994 w Harwich. Jego największymi osiągnięciami jest stworzenie psychospołecznej teorii rozwoju oraz  ilustrujące ją badania psychohistoryczne. Przymiotnik „psychospołeczna” oznacza, że poszczególne stadia rozwoju człowieka, od urodzin aż do śmierci, kształtowane są przez wpływy społeczne wchodzące w interakcje z fizycznymi i psychologicznymi dyspozycjami organizmu. W swej teorii Erikson szczególnie akcentuje okres dojrzewania, w którym kształtuje się tożsamość. On sam po ukończeniu gimnazjum nie mógł zdecydować się, co chciałby robić w życiu.  W poszukiwaniu inspiracji udał się w roczną podróż po Europie. W końcu, kiedy już podjął decyzję, że zajmie się sztuką nieoczekiwanie zaproponowano mu nauczanie w małej szkole w Wiedniu. Do szkoły tej uczęszczały dzieci, których rodzice poddawali się psychoanalizie. Program szkoły był z całkowitą swobodą kształtowany przez nauczycieli i uczniów. Erikson podjął studia dla nauczycieli prowadzone w oparciu o metodę Montessori, kładącą nacisk na rozwijanie poprzez zabawę inicjatywy dziecka. Jednocześnie przebywając w środowisku psychoanalityków sam poddał się treningowi psychoanalitycznemu u Anny Freud, a także podjął studia w Wiedeńskim Instytucie Psychoanalitycznym. W 1933r. wraz z zoną wyjechała do Stanów Zjednoczonych, gdzie jako pierwszy psychoanalityk dziecięcy pracował na wielu renomowanych uczelniach. Jest autorem książek: Dopełniony cykl życia, Dzieciństwo i społeczeństwo, Tożsamość a cykl życia, biografii Lutra i Gandhiego. Według teorii Eriksona rozwój człowieka przebiega w 8 stadiach, z których pierwsze 4 mają  miejsce w niemowlęctwie i dzieciństwie, piąte stadium to okres dojrzewania, a trzy ostatnie to wiek dojrzały. W każdym stadium człowiek staje wobec specyficznych kryzysów i w każdym staje przed nim specyficzne zadanie rozwojowe. Owo zadanie polega na tym aby uporać się z dwoma  przeciwstawnymi wymaganiami danego stadium.

I Podstawowa ufność a podstawowa nieufność

II Autonomia a wstyd i niepewność

III Inicjatywa a poczucie winy

IV Pracowitość a poczucie niższości

Y Tożsamość a pomieszanie tożsamości

VI Bliskość a izolacja

VII Twórczość a stagnacja

VIII Integralność a Rozpacz

13 czerwca

Urodzony 13 czerwca

Irvin Yalom jest psychoterapeutą, emerytowanym profesorem psychiatrii, pisarzem. Napisał kilka powieści, które sam określił mianem opowieści terapeutyczne: Kat miłości, Mama i sens życia, Kiedy Nietzsche szlochał, Leżąc na kozetce, Kuracja według Schopenhauera,  Z każdym dniem trochę bliżej. Jedna terapia – dwie opowieści, Wzywam policję. Jest też, a może przede wszystkim  autorem podręczników z dziedziny psychoterapii takich jak Psychoterapia egzystencjalna, Teoria i praktyka psychoterapii grupowej, Psychoterapia grupowa. Do odrębnej kategorii zaliczam Dar terapii: List otwarty do nowego pokolenia terapeutów i ich pacjentów oraz  Patrząc w słońce, książkę, w której odważnie porusza temat śmierci.

Urodził się 13 czerwca 1931r. w Waszyngtonie. Jego rodzice byli emigrantami z Europy, z małej wioski Celtz położonej blisko granicy z Polską. Dzieciństwo i młodość spędził w podupadłej, biednej i czarnej dzielnicy Waszyngtonu. Odskocznią i schronieniem było dla niego czytanie. Jak pisze na swojej stronie internetowej, dwa razy w tygodniu odbywał niebezpieczną wyprawę rowerową do centralnej biblioteki przy Szóstej ulicy. Wybór lektur był podyktowany architekturą jej wnętrza. Zaczynał od centralnie usytuowanej, wielkiej półki zawierającej biografie. Myślał wtedy, że pisanie książek, to jest to, co chciałby robić w życiu. Ukończył jednak studia medyczne i został psychiatrą. Przez pierwsze dwa lata był lekarzem wojskowym, a od 1962 roku pracował przez 30 lat jako profesor psychiatrii na Uniwersytecie Stanforda. W Darze Terapii pisze:

„Jedna z moich ulubionych opowieści o uzdrawianiu pochodzi z książki Hermanna Hessego „Gra szklanych paciorków”. Oto w czasach biblijnych żyło dwóch znanych uzdrowicieli: Josphus i Dion.   Obydwaj byli niezwykle skuteczni, pracowali jednak odmiennymi metodami. Młodszy, Josephus leczył spokojnym, natchnionym słuchaniem. Pielgrzymi mu ufali. Cierpienie i lęk wsiąkały w jego uszy jak woda w piasek pustyni, a penitenci odchodzili oczyszczeni i spokojni. Starszy, Dion, aktywnie konfrontował się z tymi, którzy szukali jego pomocy. Odkrywał ich niewyznane grzechy. Był wielkim sędzią, udzielał ostrej nagany, rugał, naprostowywał i czynnie interweniował. Traktował penitentów jak dzieci, radził, karał pokutą, nakazywał pielgrzymki i małżeństwo, zmuszał wrogów do zgody.                                                          

Nigdy się nie spotkali i rywalizowali ze sobą wiele lat, aż kiedyś Josphus zachorzał duchowo, popadł w czarną rozpacz i ogarnęły go myśli o samozniszczeniu. Nie mogąc sam siebie uleczyć własnymi metodami, wyruszył w podróż na południe, by szukać pomocy u Diona.                                                                                                 

Pewnego popołudnia odpoczywając w oazie, wdał się w rozmowę ze starszym podróżnikiem. Gdy opisał cel i przeznaczenie swej wędrówki, podróżny zaoferował mu się jako przewodnik i towarzysz w poszukiwaniu. Później, podczas długiej wspólnej wędrówki, ujawnił kim jest. Mirabile dictu: oto Dion we własnej osobie – ten właśnie człowiek, którego Josephus szukał.                                                                

Dion bez wahania zaprosił swego młodszego, zrozpaczonego rywala do domu, gdzie przez lata żyli i  pracowali razem. Najpierw Josephus był jego służącym. Później awansował na ucznia, w końcu – na pełnoprawnego partnera. Wiele lat później Dion zachorował i, już na łożu śmierci, poprosił młodszego kolegę, by ten wysłuchał jego spowiedzi. Mówił o tym, jak kiedyś Josephus straszliwie chorował, jak się wybrał w podróż do starego Diona, by u niego szukać pomocy. Mówił jakim cudem dla Josephusa było to, że jego współtowarzysz podróży i przewodnik okazał się samym Dionem.

                                                                                                                                        Teraz w godzinie śmierci – rzekł Dion Josephusowi – nadeszła pora, by złamać milczenie otaczające ten cud. Wówczas – wyznał – jemu samemu zdawało się to cudem, ponieważ on sam popadł w rozpacz. On również czuł się pusty i martwy duchowo i, nie umiejąc sobie pomóc, wybrał się w podróż w poszukiwaniu pomocy. Tej nocy, gdy się spotkali w oazie, pielgrzymował do słynnego uzdrowiciela zwanego Josephusem.

Opowieść Hessego zawsze mnie nadzwyczajnie poruszała. Uderza mnie płynący z niej głęboko pouczający przekaz na temat dawania i otrzymywania pomocy, uczciwości i  obłudy, relacji między uzdrowicielem, a pacjentem. Obydwaj mężczyźni uzyskali wielką pomoc, ale każdy z nich – inaczej. Młodszy uzdrowiciel otrzymał pokarm, opiekę, nauki, znalazł mistrza i rodzica. Starszemu pomogło to, że służył komuś innemu, zyskał ucznia, który go obdarzył synowską miłością, szacunkiem i wybawił od izolacji.

Dziś jednak, gdy powracam do tej historii, zastanawiam, się czy ci dwaj zranieni uzdrowiciele nie mogli sobie jeszcze lepiej pomóc. Być może ominęła ich możliwość czegoś głębszego, bardziej autentycznego, przynoszącego potężniejszą zmianę. Być może prawdziwe uleczenie nastąpiło dopiero podczas sceny śmierci, gdy odnaleźli uczciwość w ujawnieniu, że byli współtowarzyszami podróży – obaj tylko ludźmi, aż zbyt ludzkimi istotami. Obaj znaleźli pomoc, ale dwudziestoletni sekret mógł stanąć na drodze głębszemu rodzajowi pomocy i taką głębszą pomoc uniemożliwić. Co by się stało gdyby Dion uczynił swoje wyznanie 20 lat wcześniej, gdyby uzdrowiciel i poszukujący pomocy wspólnie stawili czoła pytaniom, na które nie ma odpowiedzi?

We wszystkim tym pobrzmiewa echo rady Rilkego: „…chcę pana, mój drogi, prosić, tak bardzo, jak tylko potrafię, by był pan cierpliwy wobec wszystkiego, czego jeszcze nie potrafi rozwiązać Pańskie  serce i by spróbował Pan polubić same pytania”. Dodałbym do tego: próbuj też pokochać tych, co pytają.”

 http://www.yalom.com

1 czerwca

Dziecięce marzenia….

Koniec szkoły podstawowej, fascynacja fotografowaniem, kółko fotograficzne…..Nawet nie samo robienie zdjęć było ważne, ale wyprawy w plener, wspólne bycie, przygoda. I to co najważniejsze – ciemnia fotograficzna i wywoływanie zdjęć. Wywoływanie…. Oczekiwanie w napięciu na to, co  utrwaliło się na kliszy. Moment kiedy na papierze wyłaniają się stopniowo najpierw rozmyte, a potem już wyraźne kontury i kształty. Zapach odczynników, akcesoria, nastrój skupienia. Magia…. Wywoływanie zdjęć – same te słowa brzmią dziś magicznie, jak wywoływanie duchów lub wspomnień. Może właśnie dla tej chwili moim wielkim marzeniem przez dość długi czas było posiadanie powiększalnika, który umożliwiał transfer obrazu z kliszy na papier fotograficzny. Dziś myślę o tym ze zdziwieniem.

26 maja

Dzień Matki

Upadł jej z kolan kłębek włóczki. Rozwijał się w pośpiechu i uciekał na oślep.
Trzymała początek życia. Owijała na palec serdeczny jak pierścionek, chciała
uchronić. Toczył się po ostrych pochyłościach, czasem piął się pod górę. Przychodził splątany i milczał. Nigdy już nie powróci na słodki tron jej kolan. Wyciągnięte ręce świecą w ciemności jak stare miasto.

Zbigniew Herbert, Matka


23 marca

„Piękno” nie jest przeciwieństwem „brzydkiego”, ale przeciwieństwem „nieprawdy” Erich Fromm

Erich Fromm urodził się 23 marca 1900r we Frankfurcie. Był filozofem, socjologiem, psychologiem, psychoanalitykiem. Trudno uwierzyć, ale tytuł doktora filozofii uzyskał w 1922, a więc mając zaledwie 22 lata. Psychoanalizy uczył się w Monachium i Berlinie. W 1933r zamieszkał w Stanach Zjednoczonych. Wykładał na wielu uczelniach i napisał wiele książek np. Ucieczka od wolności, Niech się stanie człowiek. Z psychologii etyki, Psychoanaliza a religia, Zapomniany język. Wstęp do rozumienia snów, baśni i mitów, Zdrowe społeczeństwo,O sztuce miłości, 1956,Psychoanaliza i buddyzm zen Zerwać okowy iluzji. Moje spotkanie z myślą Marksa i Freuda, Dogmat Chrystusa i inne pisma religioznawczeRewolucja nadziei, Serce człowieka. Jego niezwykła zdolność do dobra i zła, Kryzys psychoanalizy,Anatomia ludzkiej destrukcyjności, Mieć czy być?, O sztuce istnienia, Rewizja psychoanalizy,O sztuce słuchania, Miłość, płeć i matriarchat. Podstawowa myśl zawarta w twórczości Fromma dotyczy samotności i wyobcowania człowieka w skutek zerwania więzi z przyroda i innymi ludźmi.  Im bardziej człowiek jest wolny tym bardziej jest wyizolowany i samotny. Wolność staje się stanem negatywnym, od którego szuka ucieczki. Rozwiązanie tego dylematu jest dwojakie: zjednoczenie się z innymi ludźmi w duchu miłości i wspólnej pracy lub uległość i podporządkowanie się społeczeństwu. Człowiek jest zarówno częścią natury, jak i kimś od niej oddzielonym, jest zarówno zwierzęciem, jak i istotą ludzką. Jako istota ludzka ma samoświadomość, rozum i wyobraźnię. Typowo ludzie uczucia to czułość, miłość i współczucie. Typowo ludzkie postawy to zainteresowanie, tożsamość, prawość, wrażliwość, transcendencja, wolność,  odpowiedzialność, wartości i normy. Typowo ludzkimi potrzebami są: potrzeba powiązań, potrzeba transcendencji, potrzeba zakorzenienia, potrzeba tożsamości, potrzeba systemu orientacji. Przystosowanie jednostki do społeczeństwa stanowi kompromis między potrzebami wewnętrznymi, a wymaganiami zewnętrznymi. Fromm wyróżnił 5 typów charakterów społecznych: receptywny, eksploatatorski, gromadzący, handlowy, produktywny. Typy te odpowiadają różnym  sposobom odnoszenia się człowieka do świata i innych ludzi.  Tylko charakter produktywny uważał Fromm za zdrowy. Każda jednostka jest mieszaniną tych 5 typów nastawień do świata. Uzupełnieniem jest szósty, dwubiegunowy wymiar charakteru: orientacja na śmierć (nekrofiliczny) lub życie (biofiliczny) Zmarł 18 marca 1980 w  Muralto w Szwajcarii.

„Byłem wychowany w religijnej żydowskiej rodzinie i pisma Starego Testamentu oddziaływały na moją wyobraźnię i kształtowały ją bardziej niż cokolwiek – choć nie wszystkie w tym samym stopniu; byłem znudzony, a nawet zdegustowany historią podboju Kanaanu przez Hebrajczyków, nie trafiła do mnie historia Mordechaja czy Estery i nie potrafiłem jeszcze wtedy docenić Pieśni nad Pieśniami. Ale historia nieposłuszeństwa Adama i Ewy, błaganie Boga przez Abrahama o uratowanie mieszkańców Sodomy i Gomory […] głęboko mnie poruszyły.Ale najbardziej proroctwa Izajasza, Amosa i Joela. Nie tyle z powodów zawartych w nich ostrzeżeń i przepowiedni nieszczęść, ile z powodu zapowiedzi «dni ostatecznych», kiedy to narody przekują swoje miecze na lemiesze, a dzidy na sierpy; naród nie podniesie miecza przeciwko narodowi i wszelkie wojny ustaną, kiedy wszystkie narody będą w przyjaźni i kiedy «ziemia wypełni się łaską Pana tak jak woda wypełnia morze». Gdy miałem trzynaście, czternaście lat wizja uniwersalnego pokoju i harmonii pomiędzy  narodami poruszyła mnie głęboko”

14 lutego

Dziś Święto Zakochanym – Walentynki!!!

Święto wywodzi się z kultury anglosaskiej, ma ponad pięciowiekową tradycję, a święty Walenty patronuje mu od około XV wieku.
Dlaczego w tym dniu i dlaczego patrona chorych na epilepsję i choroby umysłowe obrano patronem zakochanych?

Może dlatego, że stan uczuciowy zakochanych niezależnie od ilorazu inteligencji, płci i wieku chwilami przypomina umysłową chorobę…
Być może ma też symboliczny związek z okresem godowym ptaków łączących się w pary, który na Wyspach Brytyjskich przypada na ten właśnie czas… Para gołębi przecież także stała się symbolem zakochanych.

Walentynki w Polsce nie mają jeszcze swojej tradycji, powszechniej znane są od lat 90-tych. Napotkały silny opór części społeczeństwa niechętnie patrzącego na wdrażanie w polską kulturę obcych zwyczajów. Tym bardziej niechęć wzbudza skomercjalizowana forma, w której się je podaje w krajach anglosaskich i z czego wzorce zaczyna czerpać rodzimy przemysł.
Niemniej sama idea Święta Zakochanych jest sympatyczna.
Może tylko kolejnego zezowatego pluszaka z uczepionym plastikowym serduszkiem warto zamienić na urodziwy owoc czy jedną pąsową różę, a kiczowatą kartkę czy SMS’a zastąpić prawdziwą poezją?

Przykładowo o miłości pięknie napisał Éric-Emmanuel Schmidt:

„Kochać to nie znaczy być szczęśliwym 24 godziny na dobę. Czasami znaczy to także cierpieć, nawet momentami bardzo ciężko. Wszystko to ma jednak głęboki sens – podobnie jak poród kobiety, który jest bolesny, ale który równocześnie przynosi życie. Trzeba bowiem pamiętać, że cierpienie niesie ze sobą wartość o tyle, o ile wierzymy, że idea, z powodu której się męczymy, jest ważniejsza od naszego aktualnego samopoczucia. Ludzie często kochają się, przeżywają silne namiętności – to bywa wspaniałe, ale prawdziwym wyzwaniem jest trwały związek, w którym dwoje ludzi ma szansę sprawdzić siłę swojej miłości”.

I chociaż wartości uniwersalne jakimi są miłość i przyjaźń pielęgnować należy stale, bez szukania pretekstu dla słowa „kocham”, dlaczego nie zaakceptować dnia okazywania uczuć?
Wszak łakną ich wszyscy, niezależnie kto i w jakim dniu im patronuje.

7 lutego 2012

„Być człowiekiem znaczy mieć poczucie niższości, prące ustawicznie do przezwyciężenia go.” (Alfred Adler)

7 lutego 1 870r. urodził się Alfred Adler, austriacki psychiatra i psycholog, twórca kierunku psychologii indywidualnej. Urodził się jako drugie z sześciorga dzieci, w dzieciństwie był chorowity i pozostawał w cieniu starszego, bardziej sprawnego brata.  Ta informacja jest ważna w kontekście znaczenia jakie w swej teorii nadał kolejności urodzenia. Pierwsze dziecko zyskuje dużo uwagi rodziców do momentu urodzenia się drugiego, kiedy to zostaje niejako „zdetronizowane”, usunięte z uprzywilejowanej pozycji. Może to spowodować nienawiść do ludzi, obronną postawę wobec nagłych zmian losu, cierpienie z powodu braku poczucia bezpieczeństwa, zainteresowanie przeszłością kiedy było w centrum uwagi. Bardzo dużo zależy od tego jak rodzice radzą sobie z tą sytuacją i przygotują dziecko na pojawienie się rywala. Średnie dziecko zdaniem Adlera cechuje ambicja, próbuje przewyższyć starszego brata czy siostrę , jest skłonne do buntowniczości i zawiści. Najmłodsze dzieci są zepsute tzn. rozpieszczone, jednak prawdopodobieństwo, że staną się dziećmi trudnymi lub neurotycznymi jest mniejsze niż w przypadku dzieci najstarszych. Ważnym pojęciem teorii Adlera jest styl życia. który kształtuje się w okresie wczesnego dzieciństwa, do 4 roku życia. Postawy, uczucia, spostrzeżenia zostają utrwalone i zautomatyzowane i praktycznie jest niemożliwe aby później styl życia mógł ulec zmianie. Człowiek może uczyć się nowych sposobów wyrażania swego stylu życia, ale są to tylko przejawy tego, co zostało ukształtowane wcześniej. Adler sądził, że najwcześniejsze wspomnienia, jakie możemy odtworzyć  stanowią klucz do zrozumienia naszego podstawowego stylu życia. Wczesne oddziaływania, które predestynują dziecko do niewłaściwego stylu życia to: słabości i dolegliwości, zepsucie – rozpieszczenie  i zaniedbanie. Według Adlera ludzie są z natury istotami społecznymi i ich postępowaniem kierują przede wszystkim motywy społeczne. Stworzył koncepcję twórczej jaźni, która interpretuje doświadczenia i nadaje im sens oraz poszukuje doświadczeń, które pomogłyby w realizacji specyficznego stylu życia. Kładł duży nacisk na swoistość i niepowtarzalność osobowości. Każda osoba jest jest jego zdaniem jedyna i niepowtarzalną konfiguracją motywów, cech, zainteresowań i wartości. W swej teorii osobowości ograniczył do minimum znaczenie popędu seksualnego, tak ważnego w koncepcji Freuda. Uznał świadomość za centrum osobowości – ludzie są istotami świadomymi, zwykle zdają sobie sprawę z motywów swego postępowania, są świadomi swych słabych stron, celów do których dążą  oraz własnego ja.  Ostateczny cel do którego dążą wszyscy ludzie i który zapewnia spójność i jedność osobowości to „dążenie do wyższości” Jest to według Adlera „wielki pęd ku górze”, dążenie do pełnej doskonałości. Dążenie do wyższości jest zdaniem autora wrodzone i stanowi główną zasadę dynamiki osobowości. Ludzie są motywowani dwojako: z jednej strony potrzebą przezwyciężenia swej niższości, z drugiej – pragnieniem wyższości. Zainteresowania społeczne zdaniem Adlera są wrodzone, podobnie jak dążenie do wyższości i skłaniają ludzi do podporządkowania osobistej korzyści dobru wspólnemu.

W latach 1902 – 1911 Adler był bliskim współpracownikiem Zygmunta Freuda, był jednym z założycieli Wiedeńskiego Towarzystwa Psychoanalitycznego i jego pierwszym przewodniczącym. Różnice poglądów miedzy nim i Freudem sprawiły, że w 1911 w atmosferze krytyki Adler przestał pełnić tę funkcje, a wkrótce  zerwał swoje związki z psychoanalizą Freuda. Adler krytykował Freuda za przywiązywanie zbyt wielkiej wagi do seksualności, a Freud potępiał przywiązywanie przez Adlera zbyt dużej wagi do znaczenia procesów świadomych. Po pierwszej wojnie światowej, kiedy służył jako lekarz w armii austriackiej zainteresował się poradnictwem dziecięcym. Założył pierwsze  poradnie wychowawcze  w ramach systemu szkolnego.Interesował się kwestiami społecznymi, był rzecznikiem reformy szkolnictwa i praktyk wychowawczych. Unikał żargonu naukowego, starał się formułować swoje myśli w sposób zrozumiały dla zwykłego człowieka.  W 1935r. zamieszkał na stałe w Stanach Zjednoczonych, gdzie kontynuował praktykę psychiatryczną pełniąc także funkcję profesora psychologii w szkole lekarskiej. Żył intensywnie, zmarł w wieku 67 lat na zawał serca podczas podróży z odczytami po Szkocji.

2 lutego 2012

Za 6 tygodni wiosna – Świstak Phil z Punxsutawney w stanie Pensylwania zobaczył  swój cień.

1 lutego 2012

Zmarła Wisława Szymborska (1923 -1912)

Nic dwa razy

Nic dwa razy się nie zdarza
I nie zdarzy. Z tej przyczyny
Zrodziliśmy się bez wprawy
I pomrzemy bez rutyny.

Choćbyśmy uczniami byli
Najtępszymi w szkole świata,
Nie będziemy repetować
Żadnej zimy ani lata.

Żaden dzień się nie powtórzy,
Nie ma dwóch podobnych nocy,
Dwóch tych samych pocałunków,
Dwóch jednakich spojrzeń w oczy.

Wczoraj, kiedy twoje imię
Ktoś wymówił przy mnie głośno,
Tak mi było, jakby róża
Przez otwarte wpadła okno.

Dziś, kiedy jesteśmy razem,
Odwróciłam twarz ku ścianie.
Róża? Jak wygląda róża?
Czy to kwiat? A może kamień?

Czemu ty się, zła godzino,
Z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
Jesteś- a więc musisz minąć.
Miniesz- a więc to jest piękne.

Uśmiechnięci, wpółobjęci,
Spróbujemy szukać zgody,
Choć różnimy się od siebie,
Jak dwie krople czystej wody.

18 stycznia

Dzień Kubusia Puchatka 🙂

„– Powiedz, Puchatku – rzekł wreszcie Prosiaczek – co ty mówisz, jak się budzisz z samego rana?
– Mówię: „Co też dziś będzie na śniadanie?” – odpowiedział Puchatek. – A co ty mówisz, Prosiaczku?
– Ja mówię: „Ciekaw jestem, co się dzisiaj wydarzy ciekawego”.
Puchatek skinął łebkiem w zamyśleniu.
– To na jedno wychodzi – powiedział.”

8 stycznia

Carl Rogers (1902-1980)

Carl Rogers – urodził się 110 lat temu, 8 stycznia 1902 roku w Oak Park w stanie Illinois. Psycholog, psychoterapeuta, przedstawiciel nurtu humanistycznego w psychologii, humanista. Określał swoje podejście jako „nastawione na osobę”. Pisał o sobie, że wychowując się w domu religijnych fundamentalistów,  w młodości przyjmował wobec ludzi postawę oceniającą, zgodnie z tym, co wpoili mu rodzice. W efekcie był typem samotnika, zafascynowanym kolekcjonowaniem i hodowlą ciem . Okazją do przełamania samotności było rozpoczęcie studiów w college`u rolniczym. Wtedy odkrył, co to znaczy mieć przyjaciół.  Przez jakiś czas studiował w seminarium duchownym planując karierę pastora, by kontynuować naukę  w Szkole Nauczycielskiej Uniwersytetu Columbia w Nowym Jorku. Uważał, że cała ludzkość dąży do samorealizacji, którą definiował jako: „wrodzoną skłonność organizmu do takiego doskonalenia wszystkich swoich zdolności, które służy podtrzymaniu lub rozwojowi organizmu”. Wielką wagę, nie tylko w procesie terapii, przywiązywał do trafnej empatii, bezwarunkowej akceptacji, autentyczności i niezaborczej życzliwości.  W „Sposobie bycia” pisze:

„Sądzę, że wiem dlaczego słuchanie kogoś sprawia mi tak dużą satysfakcję. Kiedy mogę kogoś rzeczywiście wysłuchać, wchodzę z nim w kontakt, a to wzbogaca moje życie. To właśnie poprzez słuchanie ludzi nauczyłem się wszystkiego tego, co wiem o jednostkach, osobowości i relacjach międzyludzkich. Z prawdziwego słuchania kogoś można czerpać szczególny rodzaj satysfakcji: to jak wsłuchiwanie się w muzykę sfer niebieskich, ponieważ za każdym bezpośrednim komunikatem danej osoby – niezależnie od tego, jaki on jest – stoi uniwersum. We wszystkich sytuacjach komunikacji międzyludzkiej kryją się pewne prawa psychologiczne, odpowiadające prawom rządzącym całym wszechświatem. Jest zatem zarówno zadowolenie ze słuchania danej osoby, jak satysfakcja z kontaktu z tym, co jest uniwersalnie prawdziwe. Kiedy mówię, że się cieszę, słuchając kogoś, mam – rzecz jasna – na myśli głębokie wsłuchiwanie się. Mam na myśli słyszenie słów, myśli, odcieni uczuć, osobistych znaczeń, a nawet znaczenia kryjącego się poza świadomymi intencjami mówcy. Niekiedy w wypowiedzi, która pozornie nie jest zbyt istotna, w głębi słyszę ludzki krzyk, nieznany, ukryty gdzieś we wnętrzu tej osoby.”

(Carl R.Rogers, Sposób bycia)

6 stycznia

T.S. Eliot – Podróż trzech Króli

James Tissot

„Mroźna to była wyprawa;
Najgorsza pora roku
Na podróż, zwłaszcza tak długą:
Drogi tonące w śniegu i lodowaty wiatr,
Najokrutniejsza zima.”
Rozdrażnione wielbłądy, pokaleczone, zbolałe,
Kładły się w mokrym śniegu.
I było nam czasem żal
Letnich pałaców na wzgórzu, osłonecznionych tarasów,
I jedwabistych dziewcząt roznoszących napoje.
Poganiacze wielbłądów klęli i złorzeczyli,
Żądali napitku, kobiet, przepadali bez wieści,
Nocne ogniska gasły, nie było gdzie się schronić;
A miasta były wrogie, mieszkańcy nieprzyjaźni,
Wioski brudne i chytre, za wszystko żądano złota.
Ciężka to była próba.
Wędrowaliśmy w końcu już tylko w ciągu nocy,
Śpiąc byle gdzie i płytko,
I słysząc w sobie głos, który powtarzał w kółko:
To jest czyste szaleństwo.

Aż któregoś poranka, śniegi mając za sobą, zjechaliśmy w dolinę,
Łagodną, żyzną, wionącą zapachem wielu roślin,
Gdzie nad strumieniem stał młyn i młócił kołem ciemność,
A dalej, pod niskim niebem, wznosiły się trzy drzewa,
I stary, siwy koń biegł łąką, galopem, w dal.
Stanęliśmy przed gospodą porosłą liśćmi wina;
W otworze drzwi sześć rąk rzucało raz po raz kośćmi i zgarniało srebrniki,
Stopy zaś uderzały w puste bukłaki po winie.
Nikt jednak tam nic nie wiedział; ruszyliśmy więc dalej
I dopiero pod wieczór, prawie w ostatniej chwili,
Trafiliśmy w to miejsce – można powiedzieć – właściwe.

Pamiętam, było to dawno;
Dziś bym postąpiłbym tak samo, tylko trzeba zapytać
Trzeba zapytać
O to: czy cała ta droga nas wiodła
Do Narodzin czy Śmierci? Że były to Narodziny, to nie ulega kwestii,
Mieliśmy na to dowody. Bywałem świadkiem narodzin i byłem też świadkiem śmierci,
I było dla mnie jasne, że są to różne rzeczy; jednak te narodziny
Były dla nas konaniem, ciężkim jak Śmierć, śmierć nasza.
Wróciliśmy do siebie, do naszych starych Królestw,
Ale w tym dawnym obrządku jakoś nam już nieswojo,
Obco wśród tego tłumu zapatrzonego w swe bóstwa.
Rad byłbym innej śmierci.

1927

Przełożył Antoni Libera

Dodaj komentarz